czwartek, 6 listopada 2014

Ke Koza...

Hai hou,

Dzisiaj mój rysunkowy debiut na blogu, to była jedna z rzeczy, która skłoniła mnie do jego założenia.
Bardzo chciałabym ilustrować książki. Bardzo bardzo. Zwłaszcza,że rynek wydawniczy się rozrasta i powstają książkowe cudeńka.
Ale póki co brakuje mi zapału, szybko się wkurzam niemocą twórczą, i ograniczeniami sprzętowymi.
Dziś na pocieszkę wrzucam Kozę.
Nie z nosa. Ani Cosa Nostra.

Jakiś czas temu dorwałam zbiór baśni norweskich pt. "Zamek Soria Moria" i jestem nim zauroczona. Nie są to klasyczne, przesłodzone bajeczki. Jest strach, śmierć, są księżniczki, trolle, niedźwiedzie, lisy i ta fajna skandynawska surowość i czarny humor. Baśnie są na tyle uniwersalne, że i dorosła osoba znajdzie naukę dla siebie. A ilustracje Marii Ekier są po prostu obłędne. Warto mieć w swojej domowej biblioteczce taki rarytas. Kiedyś się szarpnę i kupię sobie, choćby dla samych ilustracji :)


A oto jedna z postaci z baśni "O kózce zlotoróżce".

Koza jaka jest, każdy widzi.

Haha a tak wogóle zapomniałam się podpisać ;p

Pozdrawiam,

buzzgrzący Buzzgrow.

2 komentarze: